Wycieczka SWAP do Włoch, cz. 4 (25-26 maja)

25 maja 2014 r., po zwiedzeniu Sanktuarium Ojca Pio w San Giovanni Rotondo, co zajęło nam kilka porannych godzin, wyruszyliśmy w dalszą podróż, kierując się północny zachód. Droga wiodła przez górskie malownicze przełomy. Nasz podziw wzbudzały widoki małych, wiekowych miasteczek położonych nie w dolinach a na szczytach trudno dostępnych wzgórz. Naocznie można było się przekonać, że o lokalizacji ówczesnych miast decydowały przede wszystkim względy natury obronnej. 
 
Po około czterech godzinach jazdy dojechaliśmy do Cassino. Przed miejscowym Museo Historiale oczekiwała nas dyrektor tej placówki p. Jolanta Grunert z mężem Maurizio, którzy bardzo się ucieszyli z naszej ponownej wizyty. Mistrz Andrzej Pityński z zadowoleniem dokonał oględzin pomnika gen. Andersa, który tydzień po odsłonięciu, wciąż cieszył się dużym zainteresowaniem mieszkańców miasta.
 
Po wypiciu kawy w Museo Historiale p. Jolanta Grunert spytała się nas, co byśmy chcieli jeszcze zobaczyć w Cassino. Wyraziliśmy chęć udania się na cmentarz żołnierzy brytyjskich, poległych w czasie bitwy o Monte Cassino w 1944 r.  Po kilkunastu minutach już byliśmy na miejscu. Rozległy cmentarz, starannie utrzymany dzięki finansowemu wsparciu władz brytyjskich, daje wyobrażenie o zaciętości walk jakie toczyły się w tym rejonie 70 lat temu. Spoczywają tutaj żołnierze z różnych krajów, które wchodziły w ówczesnym czasie w skład brytyjskiego imperium m.in.: Wielkiej Brytanii, Irlandii, Indii, Australii, Nowej Zelandii, Południowej Afryki, Kanady i in. 
 
Ponieważ była dopiero godz. 16. pani Grunert zapytała się nas, czy byśmy coś jeszcze chcieli zobaczyć.  Nieśmiało zapytałem, czy możliwe jest abyśmy mogli zobaczyć pomnik 3 Dywizji Strzelców Karpackich? - Ależ tak - odpowiedziała pani Jolanta i błyskawicznie z mężem ustaliła plan działania. Po wykonaniu kilku telefonów poprosili nas, abyśmy wsiedli w nasz minibus i cały czas jechali za nimi. Droga wiodła serpentynami na szczyt Monte Cassino. Zatrzymaliśmy się na parkingu przy nowo zbudowanym Centrum Informacyjnym. Wykorzystaliśmy tę chwilę, aby zajrzeć do środka budynku, w którym akurat była grupa turystów z Niemiec, którzy z dużym zainteresowaniem zapoznawali się z ekspozycją na temat bitwy w 1944 r. i udziale w niej 2 Korpusu Polskiego. Był to dla nas najlepszy dowód, że wybudowanie Centrum Informacyjnego przy Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino było niezmiernie ważnym przedsięwzięciem.
 
Wyjazd, jak i wejście dla postronnych turystów pod pomnik 3 Dywizji Strzelców Karpackich (3 DSK), który stoi na szczycie Wzgórza 593, nie jest możliwy, ponieważ obecnie jest to teren Parku Narodowego. Dzięki staraniom męża pani Jolanty, naszej grupie umożliwiono jednak wjazd samochodami na teren parku. Z tej okazji skorzystała też rodzina młodych Włochów, która poprosiła o możliwość dołączenia się do naszych samochodów. Po otwarciu bramy, po kilkunastu minutach jazdy starą, stromą  asfaltową drogą dojechaliśmy do podnóża pomnika, który kształtem przypomina wielki obelisk zwieńczony krzyżem. U jego stóp wmurowane są kamienne tablice z nazwiskami żołnierzy 3 DSK, który polegli we Włoszech w latach 1944-1945. Niestety, wygląd tablic i pomnika wskazuje na ich opuszczenie i zaniedbanie. Pomimo zamknięcia tego terenu dla turystów, nasi rodacy sobie znanymi sposobami, jednak docierają w to miejsce.  Świadczyło o tym kilka wypalonych zniczy, zeschnięta wiązanka kwiatów i mały wieniec z biało-czerwoną szarfą z napisem: "Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Radomiu".  

Widoki ze Wzgórza 593 zapierają dech w piersiach. Z lewej strony w oddali lśni w słońcu majestatyczna zabudowa klasztoru na Monte Cassino, niżej rozpościera się wielka płaszczyzna doliny rzeki Liri, a po prawej jak na dłoni zielenieją szerokie łagodne zbocza Albanety z pasącymi się na nich stadami owiec. Wyżej wznosi się Wzgórze 575 z wielkim pamiątkowym krzyżem 5 Kresowej Dywizji Piechoty. Dalej w prawo nasz wzrok przesuwa się ku szczytowi San Angelo, za którym na drugim planie wyłaniają się zbocza Passo Corno, a nad tym wszystkim w oddali dominuje, niczym wielka egipska piramida, szczyt Monte Cairo.
  
Podziwiając te wspaniałe widoki, nie chce się wierzyć, że 70 lat temu, o te malownicze wzgórza toczyły się niezwykle zażarte walki, a teren ten został obficie zroszony  krwią polskiego żołnierza. W ciszy i zadumie schodziliśmy do naszych samochodów stojących poniżej pomnika 3 DSK. Po paru minutach podjechaliśmy do sławnego "DOMKU DOKTORA", w ruinach którego podczas walk w maju 1944 r. funkcjonował pod ogniem nieprzyjaciela najbardziej wysunięty na linii bojowej polski punkt medyczny. 

Domek ten został odbudowany przez polskich żołnierzy w 1945 r., pracujących przy wznoszeniu pomnika 3 DSK. Obecnie w "DOMKU DOKTORA" mieszka rodzina włoskich pasterzy, którzy okazali się nadzwyczaj gościnni. Zaprosili nas wszystkich do skromnie urządzonej kuchni, częstując naprędce przygotowaną kawą "cappuccino", słodyczami i truskawkami. Wywiązała się miła rozmowa, tłumaczona z włoskiego na polski i odwrotnie przez panią Jolantę. 

Zaskoczeniem dla nas był wiszący na ścianie w kuchni kolorowy sztych przedstawiający średniowieczny Kraków, oraz emblemat polskich komandosów z 2 Korpusu Polskiego. Okazało się, że są to pamiątki ofiarowane gospodarzom przez polskich weteranów, którzy wielokrotnie odwiedzali to miejsce. Nie chcieliśmy być gorsi, ale nie byliśmy na to przygotowani. Sytuację uratował mistrz Pityński, który z samochodu przyniósł swój album pt. Andrzej Pityński. Sculpture. Na pierwszej wolnej stronie po złożeniu autografu przez Mistrza, swoje autografy złożyli pozostali uczestnicy naszej wycieczki. W międzyczasie dyskretnie zrobiliśmy zrzutkę "po parę groszy" i włożyliśmy zebrane banknoty do albumu, który mistrz Pityński wręczył żonie gospodarza "Domku Doktora", dziękując w naszym imieniu za serdeczne przyjęcie. Na koniec zrobiliśmy na pamiątkę wspólne zdjęcie i żegnani przez gospodarzy ruszyliśmy biegiem do samochodów, bo zaczął padać deszcz. 

W strugach wody zjechaliśmy na parking w pobliżu Centrum Informacyjnego przy Polskim Cmentarzu Wojennym, gdzie przestało padać, i dalej w dół krętymi serpentynami do Cassino. Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę, aby zrobić jeszcze kilka efektownych zdjęć oraz obejrzeć należący do miasta Cassino opuszczony budynek kolonijny.
 
Przy Museo Historiale pożegnaliśmy się p. Jolantą Grunert i mężem Maurizio, dziękując im za zorganizowaną ad hoc niezmiernie interesującą wycieczkę. Bardzo zadowolony był nasz przewodnik p. Mariusz Jackowski, bo dzięki nam miał okazję pierwszy raz w życiu być na szczycie Wzgórza 593, zobaczyć pomnik 3 Dywizji Strzelców Karpackich oraz "Domek Doktora".  
 
Z Cassino wyjechaliśmy pod wieczór i po niecałych dwóch godzinach jazdy dotarliśmy do naszego hotelu w Rzymie. Na pożegnalnej kolacji, na wniosek mistrza Pityńskiego nasz przewodnik Mariusz Jackowski został odznaczony "Medalem Paderewskiego", czym był bardzo zaskoczony, nie mniej jak jego żona Ania. I tym miłym akcentem nasza wycieczka do Włoch dobiegła końca.

Tekst i zdjęcia: Teofil Lachowicz 
 

KLIKNIJ NA ZDJĘCIE, ABY UZYSKAĆ POWIĘKSZENIE


.

.

.

.

.

..

.

.

.

.

.

.

..

.

.

..

.

.

.

.

.

..

.

.

.

.

.

.

..
.

.
Powrót do archiwum wydarzeń

... email:
info@pava-swap.org
Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce
All Rights Reserved